wtorek, 12 maja 2009

"Pejzaż z górą", 1988

"Pejzaż z pękniętym niebem", 1988

"Niebieska Góra", 1987

I jeszcze jeden cytat z Franciszka

"Wszystkie stworzenia, które są pod niebem, każde zgodnie ze swą własną naturą, służą, znają i są posłuszne swemu Stwórcy lepiej niż ty".





Tato z koniem Anonimem, szczurem Agrafką i psem Rikusem.

"Assisi", 1989


Pochwalony bądź, Panie, z wszystkimi swymi twory,
Przede wszystkim z szlachetnym bratem naszym, słońcem,
Które dzień stwarza, a Ty świecisz przez nie; (...)
Pochwalony bądź, Panie, przez brata naszego, księżyc, i nasze siostry, gwiazdy;
Tyż ukształtował je w niebie jasne i cenne, i piękne.
Pochwalony bądź, Panie, przez brata naszego, wiatr,
I przez powietrze,i czas pochmurny i pogodny, i wszelki, (...)


Św.Franciszek z Asyżu

Ryby

Ten motyw pojawia się w malarstwie mojego Ojca w różnych okresach twórczości. Poniżej "Martwa natura z rybami", namalowana w czasowych okolicach stanu wojennego i obraz pod tym samym tytułem, z roku 1989. Fotograficzną dokumentację ryb wykonał sam Sławek, w Szczebrzeszynie. Ryby złowił wujek Staszek. Na zdjęciach widać ślady farby olejnej.








To zdjęcie wykonano w krakowskiej pracowni na Sobieskiego.

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

"W lustrze", 1979

Długo odwlekaną prezentację malarstwa Sławka Karpowicza zaczynam od jednej ze starszych, jednocześnie niezwykle znaczących dla Jego twórczości prac. Obraz olejny, o wymiarach 140 x 170, datowany na rok 1979 nosi tytuł: "W lustrze". Aktualnie znajduje sie w kolekcji prywatnej.

czwartek, 16 kwietnia 2009

Po dłuższej przerwie

Z powrotem po dłuższej przerwie. Przymierzam się do wrzucenia na bloga większej porcji obrazów. Do tej pory wstrzymywał mnie pewien kłopot ze skanowaniem slajdów, no i chciałabym, przynajmniej w części, zachować jakąś logikę w prezentowaniu obrazów z poszczególnych okresów Jego twórczości. Mam nadzieję, że się uda i już wkrótce zapraszam. Tymczasem, obraz namalowany przez Tatę już po studiach. Portret i sportretowana poniżej.

poniedziałek, 30 marca 2009

Zawsze ze Studentami II

I jeszcze zdjęcia z Koninek. Lipiec 2001.






Zawsze ze Studentami I

Porcję fotek z dwóch spotkań ze studentami zamieszczam dzięki Piotrowi Korzeniowskiemu. Dzięki Piotrek :)





Ludzie: Piotrek Korzeniowski

Chcę na tym blogu opisywać wszystko to, co bliskie mojemu Ojcu. Dla niego najważniejsi zawsze byli ludzie i kontakt z nimi. Dlatego co jakiś czas będą się tutaj pojawiać posty takie jak ten:

Piotr Korzeniowski




Urodzony 10.01.1970 r. w Krakowie. Od 1992 studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni prof. Zbigniewa Grzybowskiego. W 1995/96 stypendium i studia na Akademie der Bildenden Kunste w Norymberdze w pracowni malarstwa, grafiki i obiektu, pod kierunkiem prof. Rolfa Guntera Diensta. W 1997 dyplom z wyróżnieniem w krakowskiej ASP, w pracowni malarstwa prof. Zbigniewa Grzybowskiego. W latach 1996-2001 asystent na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP, w pracowni malarstwa prof. Sławomira Karpowicza. W 2005 roku doktorat w dziedzinie malarstwa na ASP w Krakowie. Obecnie pracuje na stanowisku adiunkta w pracowni malarstwa prof. Adama Wsiołkowskiego na tej samej uczelni.Prowadzi również zajęcia z fotografii portretowej w krakowskiej Szkole Kreatywnej Fotografii. Mieszka i pracuje w Krakowie. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem i fotografią. Brał udział w kilkunastu wystawach indywidualnych i kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w kraju i zagranicą.

Notka i fotka zaczerpnięte z autorskiej strony Piotra http://www.piotrkorzeniowski.com

Plener - czasy licealne (?)

Dwie fotki z pleneru, prawdopodobnie jeszcze z czasów nauki w Liceum Plastycznym w Zamościu. Plener jest więc najprawdopodobniej okolicą Szczebrzeszyna, ale mogę się mylić. Będę jeszcze dociekać w sprawie autora i osób ujętych na fotce (jedną z nich jest oczywiście - Karpiu), ale gdyby ktoś coś wiedział, to będę wdzięczna za info.



Indeks, część II

Z opóźnieniem, ale zgodnie z obietnicą: II rok studiów, indeks Sławka Karpowicza.





czwartek, 26 marca 2009

Uwaga! Drugi etap indeksowej lustracji

Dziś wieczorem wrzucam skany z drugiego roku. Wszystkich zainteresowanych ocenami studenta Sławomira Karpowicza - zapraszam na inspekcję :)

środa, 25 marca 2009

Praklub "Pod ręką"

Dziękuję serdecznie Wojtkowi Szmucowi za anegdotkę o Tacie i zagadkowe, acz interesujące załączniki. Już wkrótce anegdota się tutaj znajdzie - szukam odpowiedniej ilustracji ;). Tymczasem, w jednym z załączników, a mianowicie w elektronicznej wersji "Wiadomości ASP" (numer z kwietnia, 2001 roku) znalazłam krótki felieton Pawła Taranczewskiego, który być może wyjawia tajemnicę pochodzenia tego malowidła. A nawet jeżeli nie do końca to w każdym razie pokazuje fragment studenckiej rzeczywistości z tamtych lat (no dobrze - może ciut wcześniej, ale przecież "Pod ręką" długo było kultowym miejscem).



„Praklub Pod Ręką”

Z początkiem lat sześćdziesiątych wieku XX w gmachu Akademii Sztuk Pięknych przy Placu Matejki 13 oddano studentom piwniczne pomieszczenia dawnego "Bratniaka". Podjąłem się urządzenia klubu. Zamknąłem się w środku, zrobiłem wiadro tempery jajowej i pokryłem ściany polichromią przedstawiającą rozwichrzone głowy i pijące wino anioły. Któregoś dnia - gdy praca była jeszcze w pełnym toku - zamknięto gamach Akademii i musiałem wyjść przez istniejące do dziś okno w piwnicy przeciskając się przez ciasną kratę; wówczas było to jeszcze możliwe. Polichromię skończyłem, Janina Kraupe drwiła: "Piwnica pod pijanymi aniołkami" - klub trzeba więc było nazwać. Odbiłem umoczoną w farbie dłoń na ścianie przy schodach do piwnicy i napisałem Piwnica "Pod Ręką". Nazwa się przyjęła. Sala bywała pełna. Początkowo obowiązywały karty klubowe, nikt ich jednak nie kontrolował. Ja postawiony raz przy drzwiach - służbista - nie wpuściłem Nikodema Półki, wówczas asystenta na grafice, wybuchł skandal: Paweł nie wpuścił Nikodema wołano. Był to przypadek jedyny. Igor Neubauer student malarstwa, który grywał również w orkiestrze jazzowej, przedpołudniami ćwiczył na perkusji.

Joanna Bogusławska marzyła o stworzeniu teatru. Przede wszystkim jednak bawiono się, spotykano, zachodzili profesorowie, z którymi można było porozmawiać przy kawie, jednak dla mnie najważniejsze były koncerty kameralne: "na żywo" i z płyt. Znajomych muzyków z Wyższej Szkoły prosiłem o występy, zgadzali się chętnie. Niektóre koncerty prowadził Staszek Radwan. Grywali znani dziś artyści. Przynosiłem także prymitywny gramofon "Karolinka", na którym odtwarzałem płyty.Były to nagrania rosyjskie, może nienajlepsze technicznie ale artystycznie najwyższej klasy. Sala klubu bywała pełna, słuchano na stojąco. Pamiętam prof. Emila Krchę, który stojąc trzy godziny wysłuchał całego Mesjasza Haendla. W międzyczasie moja polichromia się opatrzyła, Włodek Kamiński podjął się przeróbki i urządził klub całkiem inaczej. Piwnica "Pod
Ręką" funkcjonowała w tej postaci aż do jej zamknięcia, założono w niej kotłownię centralnego ogrzewania.


Paweł Taranczewski
Wiadomości ASP, kwiecień 2001

I na jakiś czas "Pod Ręką" nawet odrodziło się przy placu Matejki, dzięki heroicznej inicjatywie Bogusia Książka (jednego z ulubionych studentów Taty) i wsparciu ASP. Ale niestety, jak donoszą "Wiadomości ASP" (ten sam numer):

"Redakcja "Wiadomości ASP" z żalem dowiedziała się, że czynny od 1998 roku przy pl. Matejki 4 Klub "Pod Ręką" kończy swoją działalność w czerwcu b.r. Tradycyjnie powodem zamknięcia jest nie decyzja Władz Uczelni, lecz protest mieszkańców".

Kochani! Jestem strasznie ciekawa, czy macie jakieś foty z "Pod Ręką"...Niezależnie od tego czy z Piwnicy, czy z Klubu. Karpiu dobrze czuł się w miejscach, które sprzyjały dyskusjom na tematy ważne i mniej ważne, paleniu papierosów i piciu piwa. I choć nieraz byłam zła, kiedy się w którymś z tych miejsc zasiedział, to jednak były one dla niego w jakiś sposób ważne, więc...proszę, przysyłajcie co macie :)
Dzięki.
J

poniedziałek, 23 marca 2009

Tylko bez pietruszki!

Kochani! Ponawiam prośbę o wspomnienia. Wszelkiego typu :) Także kulinarne. Przesyłajcie na adres: joanna@nohau.pl lub j_karpowicz@o2.pl, a ja będę wszystko szybciutko tutaj umieszczać.

O tym, że mój Ojciec nie znosił pietruszki wiedzą prawie wszyscy. To jasne, jak fakt, że wędlinę się kupuje na Zwierzynieckiej. Poniżej fragment anonimowego posta dotyczący pietruszkofobii. Proszę się przyznać, kto miał takie doświadczenie, bo są co najmniej dwie osoby, które o to podejrzewam :)

"Sławek wpadł do nas jak zwykle,ale tym razem w porze obiadu. Akurat ugotowałam grochówkę. Oczywiście poczęstowałam Sławka. Szkoda że nie miałam wtedy kamery ,żeby utrwalić jego minę ,gdy zobaczył w misce pływającą ,posiekaną zielona pietruszkę. Nie wiedziałam o tym ,że On nie toleruje czegoś takiego zielonego. Co się biedak namordował,żeby wyciągnąć to zielepastwo. Nie ugiął się jednak. Dobrnął do końca,do ostatniego kawałeczka. Zupa smakowała Mu bardzo. Zjadł ze smakiem".

Student

Idąc za ciosem, postanowiłam skupić się na latach studenckich. Zaczynamy od lustracji. Dziś prawdziwy rarytas: pierwsza porcja skanów studenckiego indeksu Karpowicza - I rok, semestr zimowy i letni.






piątek, 20 marca 2009

Znajome twarze i niezły dizajn


Jeszcze kilka fot z lat siedemdziesiątych. Na początek Młodszych Czytelników proszę o zwrócenie uwagi na dizajn podkoszulka, który ma na sobie młody Sławek Karpowicz. Moim zdaniem mistrzostwo.


Koledzy z pracowni: moja Mama i Romek Łaciak.

Studenckie życie nocne. Tu Anna Karpowicz z Grzegorzem Bednarskim. Ktokolwiek pamięta, gdzie takie piękne malowidło było, niech się do mnie odezwie.

Sławek i Anka


Moi Rodzice poznali się na pierwszym roku studiów w 1973. Studiowali w jednej pracowni. A w 1976 urodziłam się ja, podnosząc poprzeczkę trudów studenckiego życia. Pomimo, że tamte pradawne czasy same z siebie były trudne, oboje radzili sobie dzielnie, jak umieli. Oboje podczas studiów chwytali się różnych dodatkowych zajęć, żeby związać koniec z końcem. Żyli przy tym pełnią studenckiego życia. Tak, tak - pamiętam te imprezy, chociaż wszyscy mówią, że to niemożliwe.

Moja Mama: jeszcze jako Anna Wiejak.


A tu już jako Anna Karpowicz. Moja Mama: tajemnicza, utalentowana, mocna indywidualność.



Znajome twarze: na pierwszym planie ja. Wesoło zagaduje Grzegorz Bednarski.