środa, 25 marca 2009

Praklub "Pod ręką"

Dziękuję serdecznie Wojtkowi Szmucowi za anegdotkę o Tacie i zagadkowe, acz interesujące załączniki. Już wkrótce anegdota się tutaj znajdzie - szukam odpowiedniej ilustracji ;). Tymczasem, w jednym z załączników, a mianowicie w elektronicznej wersji "Wiadomości ASP" (numer z kwietnia, 2001 roku) znalazłam krótki felieton Pawła Taranczewskiego, który być może wyjawia tajemnicę pochodzenia tego malowidła. A nawet jeżeli nie do końca to w każdym razie pokazuje fragment studenckiej rzeczywistości z tamtych lat (no dobrze - może ciut wcześniej, ale przecież "Pod ręką" długo było kultowym miejscem).



„Praklub Pod Ręką”

Z początkiem lat sześćdziesiątych wieku XX w gmachu Akademii Sztuk Pięknych przy Placu Matejki 13 oddano studentom piwniczne pomieszczenia dawnego "Bratniaka". Podjąłem się urządzenia klubu. Zamknąłem się w środku, zrobiłem wiadro tempery jajowej i pokryłem ściany polichromią przedstawiającą rozwichrzone głowy i pijące wino anioły. Któregoś dnia - gdy praca była jeszcze w pełnym toku - zamknięto gamach Akademii i musiałem wyjść przez istniejące do dziś okno w piwnicy przeciskając się przez ciasną kratę; wówczas było to jeszcze możliwe. Polichromię skończyłem, Janina Kraupe drwiła: "Piwnica pod pijanymi aniołkami" - klub trzeba więc było nazwać. Odbiłem umoczoną w farbie dłoń na ścianie przy schodach do piwnicy i napisałem Piwnica "Pod Ręką". Nazwa się przyjęła. Sala bywała pełna. Początkowo obowiązywały karty klubowe, nikt ich jednak nie kontrolował. Ja postawiony raz przy drzwiach - służbista - nie wpuściłem Nikodema Półki, wówczas asystenta na grafice, wybuchł skandal: Paweł nie wpuścił Nikodema wołano. Był to przypadek jedyny. Igor Neubauer student malarstwa, który grywał również w orkiestrze jazzowej, przedpołudniami ćwiczył na perkusji.

Joanna Bogusławska marzyła o stworzeniu teatru. Przede wszystkim jednak bawiono się, spotykano, zachodzili profesorowie, z którymi można było porozmawiać przy kawie, jednak dla mnie najważniejsze były koncerty kameralne: "na żywo" i z płyt. Znajomych muzyków z Wyższej Szkoły prosiłem o występy, zgadzali się chętnie. Niektóre koncerty prowadził Staszek Radwan. Grywali znani dziś artyści. Przynosiłem także prymitywny gramofon "Karolinka", na którym odtwarzałem płyty.Były to nagrania rosyjskie, może nienajlepsze technicznie ale artystycznie najwyższej klasy. Sala klubu bywała pełna, słuchano na stojąco. Pamiętam prof. Emila Krchę, który stojąc trzy godziny wysłuchał całego Mesjasza Haendla. W międzyczasie moja polichromia się opatrzyła, Włodek Kamiński podjął się przeróbki i urządził klub całkiem inaczej. Piwnica "Pod
Ręką" funkcjonowała w tej postaci aż do jej zamknięcia, założono w niej kotłownię centralnego ogrzewania.


Paweł Taranczewski
Wiadomości ASP, kwiecień 2001

I na jakiś czas "Pod Ręką" nawet odrodziło się przy placu Matejki, dzięki heroicznej inicjatywie Bogusia Książka (jednego z ulubionych studentów Taty) i wsparciu ASP. Ale niestety, jak donoszą "Wiadomości ASP" (ten sam numer):

"Redakcja "Wiadomości ASP" z żalem dowiedziała się, że czynny od 1998 roku przy pl. Matejki 4 Klub "Pod Ręką" kończy swoją działalność w czerwcu b.r. Tradycyjnie powodem zamknięcia jest nie decyzja Władz Uczelni, lecz protest mieszkańców".

Kochani! Jestem strasznie ciekawa, czy macie jakieś foty z "Pod Ręką"...Niezależnie od tego czy z Piwnicy, czy z Klubu. Karpiu dobrze czuł się w miejscach, które sprzyjały dyskusjom na tematy ważne i mniej ważne, paleniu papierosów i piciu piwa. I choć nieraz byłam zła, kiedy się w którymś z tych miejsc zasiedział, to jednak były one dla niego w jakiś sposób ważne, więc...proszę, przysyłajcie co macie :)
Dzięki.
J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz