czwartek, 19 marca 2009

Inteligentna herbata i planeta małp


Poniżej kilka, na szybko spisanych, wspomnień mojej Siostry, Kasi (na fotce, to małe, białe. Z tyłu ja.):

Robiłam tacie "Inteligentną" herbatę, czyli taką do której wrzucałam cieniutko pokrojoną cytryne-mówiliśmy o niej: Inteligentna. Piliśmy raz różową orenżadę (tato miał nagle na nią ochotę) mówił, że pijemy płyn do mycia naczyń. O 12 w nocy najlepiej smakowały różne rodzaje kiełbasy, które tato kroił na drewnianej desce w plasterki dla siebie i dla mnie. Nie używał masła, ani margaryny do kanapek. W podstawówce (od czasu do czasu - jak mama musiała wyjechać) byłam skazana na chleb z szynką bez masła! (normalnie - zgroza! > przypis JK). W tym samym czasie do szkoły posyłał mnie w piżamie na którą nakładał mi spodnie i sweter:)

Nie miałam nigdy ochoty brać się za odrabianie lekcji, bo po szkole często dostawałam od taty bardzo profesjonalne,kredki,pastele,tusze chińskie i farby. Musiałam je wypróbować:)! Malowałam wszystkim na raz a on mówił "właśnie to próbuję wytłumaczyć moim studentom: żeby używali paru narzędzi naraz" Byłam strasznie zadowolona:)

Oglądaliśmy razem Alfa i dobranocki, ale jak tato zaczynał śpiewać "Koralgol to właśnie ja.........itd " to troche sie niepokoiłam, bo on nie śpiewał i nie oglądał tych bajek jak dorosły, tylko raczej jak dziecko.......:) W tym czasie dziwiłam sie, trochę irytowałam. To było straszne.

Budował wspaniałe pojazdy kosmiczne z klocków lego. Jak mowiłam mu, że się nudzę to pouczał mnie: "człowiek mądry nigdy sie nie nudzi, jest masa ciekawych rzeczy do robienia"

Spytał mnie raz, czy byłam kiedyś w Warszawie. Miałam z 8 lat, a rozmawiał ze mną zawsze poważnie: jak z dorosłym. Pytał, nie jak ojciec dziecko, tylko jak kolega kolegę. Nie byłam, więc mnie zabrał. Warszawa nigdy nie była tak wspaniała, jak wtedy. Kupił mi nawet pamiątkę - zielonego gluta do pełzania po szybach i ścianach.

Uwielbiam zielone oliwki, bo jak kiedys zostałam sama z tatą to w lodówce były tylko oliwki, nie mogłam sie do nich przekonać ale po 2. dniach jadłam je palcami, a zapach oliwek na rękach utrzymywał sie dość długo:)

"Gwiezdne wojny" i "Planeta małp" - to były nasze filmy. Taty, Asi i moje:). Czytał Normana Davisa,tato i Asia byli świetni z historii. Asia rysowała dla mnie mapy(np.rozbiorów Polski)i razem opowiadali mi Historie.

Jako dziecko lubiłam czesać włosy siostrze. Mama się nie dała, a tato bał sie mnie z grzebieniem. "Wszystkie włosy mi przez ciebie wypadna" więc po jakimś czasie robiłam mu "Ben Hilla" - poklepywanie po łysince:)

Zabierał mnie na piwo(ja miałam swoje piwo-cole, tato piwo, ja lody, tato piwo, ja ciastko i cole, tato piwo:) i opowiadał mi historię sztuki w kawiarni "U literatów"

Był zawsze bardzo spokojny, mówił: "śpiesz sie powoli","bez paniki" z nim nigdy nie mialam choroby lokomocyjnej, podróże były miłe i bezproblemowe.

Raz w Szczebrzeszynie było tak gorąco wieczorem ze tato z mamą wskoczyli do mojego baseniku, bylo super z nimi siedzieć i odganiać komary prysznicem ze szlaufa:)

Ustawiał mi martwe i oglądał to co malowałam i rysowałam, ale zawsze mówił "dobrze, maluj dalej" (bardzo mądra korekta). Pozwolił mi raz malowac na jego płótnie - spodobało mu sie to (miałam 7 lat)i wykorzystał to do swojego obrazu:). Malował w nocy jak spałam (malował w domu jak mamy czesem nie było i musiał sie sam mną z Asią opiekować). Obrazy poprostu sie pojawiały, zdawało sie jakby nigdy nie były w fazie szkicu(podglądałam).

Mówił mi ze jak był mały, miał tylko 3 pisaki i potrafił z nich zrobić więcej kolorów.Podbierał mi pisaki i kredki.Zawsze brakowało mi czarnych i brązowych. I linijek i ekierek.Zawsze cos rysował, szkicował, projektował. Siedział wtedy przy stole i nigdy sie nie garbił, zawsze miał proste plecy. Mama mi mówiła "siedz jak tato,nie garb sie"

Na Korsyce strugał mi z kory łódeczki, pływał ze mną w morzu:) Było fajnie:)

Tato zmarł jak miałam 16 lat. Mam dużo wspomnień, tylko musze sobie przypomnieć. Szkoda ze nie miałam takiej możliwośći, jak jego studenci: porozmawiać z nim jak dorosły z dorosłym. Tato długo myślał ze mam 12 lat:). Pózno zorientował się, że nie jestem już małą dziewczynką. Jak człowiek choruje dni mijają na codzienności, a ja o tej codzienności domowej mogę wiele opowiedzieć. Była miła i dowcipna:)

Katarzyna Karpowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz