środa, 26 stycznia 2011

Budowa pieca w Szczebrzeszynie



Na zdjęciu: Ojciec i Zdun, który barwnym swym słownictwem inspirował moją małą siostrę, wzbogacając jej słownik o zasoby dotychczas niedostępne dla niewinnych uszu. Barwne słownictwo towarzyszyło robocie od momentu rozpoczęcia sporu koncepcyjnego na tle formy pieca, którą to mój Ojciec widział po swojemu, a Pan Zdun tradycyjnie.

PS. Niechże mi ktoś ze Szczebrzeszyna przypomni jak on się nazywał, ten świetny skądinąd fachowiec.

PS2. Już wiem, dzięki Basi Pochopień - to był Pan Mączka :))))
A Kasia dodaje: "opowiadał! najpiękniesze bajki świata i nigdy nie przerywał, chyba że na łyk z gwinta, a potem znowu płyneła jego baśń-z życia wzięta!"

PS3. Polecam anegdotę, która znajduje się w komentarzach poniżej! Doskonałe!!!

3 komentarze:

  1. Ten pan nazywał się Mączka imienia niestety nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnośnie jego zamiłowań do mocnych trunków... Otóż pamiętam ten piec i ten zapał który towarzyszył w/w panu zdunowi. Kiedyś zaskoczony że ów pan uwija się od samego rana, z grzeczności zapytałem o przyczynę takiego stanu rzeczy. Jego odpowiedź była prosta i rzeczowa. Pamiętam ją do dziś. Stwierdził: Panie, jak się chce "ło" (w tym miejscu zrobił krótką przerwę na wskazanie czterema palcami okolic miejsca w którym znajduje się ludzki przełyk), to trza "ło" (tu zaś niedbale wskazał ledwie zaczętą budowę pieca). :P

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha~!!!!!!! świetne!!!! dzięki :))))

    OdpowiedzUsuń